Jest żonderka, jest pancerka,
Cztabdart chwali się,
Kra w – kwaszule ciągle stęka –
Geszeft idzie źle.
Lecz najmilsze ze wszystkich, wierzcie mi,
Jest komando, a nazwa jego brzmi:
Tewuel, tewuel – to nasze morowe komando,
Tewuel, tewuel – to wiara dobrana jest!
Przy maszynie z kartoflami obijamy się,
Jedno krzyczy, drugie śpiewa, a ta trzecia klnie.
Wtem nadchodzi Herr Schneider, wielki zuch,
Zły jak diabeł i krzyczy za dwóch!
Sabotaż, sabotaż, Herr Schneider za maszynę chwyta,
Este, este, nasz Heftling przed nim zmyka.
Kuchnię mamy przyzwoitą,
A w niej zupy dwie
I kucharki, co wciąż liczą,
W nocy i we dnie.
Masło, boczek, słoninę, biały chleb,
Wszystko mamy dla własnych potrzeb.
Tewuel, tewuel – to nasze morowe komando,
Tewuel, tewuel – to wiara dobrana jest![1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 270, 271. |