Okopy przemieniły się w złocisty parów,
Zarośnięty po brzegi w wierzb płaczące krzaki,
w płomienne – jak żołnierskie miłowanie – maki,
w pęki przytuli – białe, jak kity huzarów...
Słońce oblewa ogniem swym złotych pożarów
srebrne chorągwie wiklin i ostu szyszaki,
i husarię błękitu – rozśpiewane ptaki…
Szumią bylice na kształt zielonych sztandarów…
Tu konały narody, tu grzmiały armaty,
a dziś ptaki śpiewają i śmieją się kwiaty,
rumiane krwią poległych, ich sławą promienne...
Polsko! I ty zakwitniesz, jako te okopy...
Gwiazdą narodów będziesz, słońcem Europy,
wielka, można, świetlista – jak niebo wiosenne...[1]