Zamknij okno... w ogrodzie – zbyt śpiewno
Oczy do snu lub do śmierci zmruż.
Krzywda nasza kończy się na pewno!...
Życie – mija... wolno spocząć już...
Dzień się nowy na obłoków bieli
Nie zatrwoży, że ciał naszych brak...
Lecz to wszystko, cośmy przecierpieli,
Niechaj we mgle ma choć drobny znak!
Bo czym zgrozę odkupić zagłady,
Łez wysiłek i ten pusty czas,
Gdy śmierć zniszczy nawet ran tych ślady,
Ran, co niegdyś tak bolały nas?[2]