Wariant 1
StrzałkaLato z ptakami odchodzi, wiatr skręca liście w warkoczach
dywanem pokrywa szlaki, szkarłaty wiesza na zboczach.
Przyoblekam myśli w kolory, w liści złoto, buków purpurę
palę w ogniu letnie wspomnienia, idę wymachując kosturem.
Idę w góry cieszyć się życiem, oddać dłoniom halnego [...]
W szelest liści wsłuchać się pragnę, w odlatujących ptaków głosy
Słony pot czuję w ustach, dzień spracowany ucieka
Anioł zapala gwiazdy, oświetla drogę człowieka.
Już niedługo rozpalę ogień na rozległej górskiej polanie
już niedługo szałas zielony wśród dostojnych buków postawię.[1]
Wariant 2
StrzałkaLato z ptakami odchodzi,
wiatr skręca liście w warkocze,
dywanem pokrywa szlaki,
szkarłaty wiesza na zboczach.
Przyobleka myśli w kolory,
w liści złoto, buków purpurę...
Palę w ogniu letnie wspomnienia,
idę wymachując kosturem.
/Idę w góry cieszyć się życiem,
oddać dłoniom halnego włosy,
w szelest liści wsłuchać się pragnę,
w odlatujących ptaków głosy./bis
Słony pot czuję w ustach,
dzień spracowany ucieka.
Anioł zapala gwiazdy,
oświetla drogę człowieka.
Już niedługo ogień rozpalę
na rozległej górskiej polanie,
już niedługo szałas zielony
wśród dostojnych buków powstanie.
Idę w góry...[2]