Był park i ławka i był stary klon
Zwyczajny przytułek wśród drzew
I byli zwyczajni: ona i on
I były dwa bicia dwóch serc.
I byli ze sobą i było im brak
Tej wspólnej modlitwy o sen
I snując marzenia siedzieli tak
Niejeden spragniony snu dzień.
I tylko klon spowiednik nieśmiertelny
Cichutko łkał, zbyt dobrze życie znał!
Mała łza, gorzki śmiech
Kwitną lipy, więdnie bez
Chłodną rosą próżno chciałbyś zrosić skroń
Jest jak jest jakiś sens
Niepotrzebnych twoich łez
Które zamkniesz w zaciśniętą mocno dłoń
Wierz i milcz, milcz i wierz
W to co chcesz, w to co chcesz
Z pochyloną dumnie głową snowi w trop
Za górami, lasem, hen!
Inne światło, inny dzień
Zabij gorycz, zabij pustkę
Równaj krok!
I poszli by szukać paproci kwiat
Za góry, za lasy, za hen!
Choć nogi strudzone, zdeptany już świat
Wciąż nocą wydawał się dzień.
I przyszli na koniec, skąd przyszło im iść
W znajomy przytułek pod klon
Lecz ławka zajęta, bo przyszli tu śnić
Już inni: ona i on!
I znowu klon – spowiednik nieśmiertelny
Cichutko łkał, zbyt dobrze życie znał!
Mała łza, gorzki śmiech
Kwitną lipy, więdnie bez
Chłodną rosą próżno chciałbyś zrosić skroń
Jest jak jest jakiś sens
Niepotrzebnych twoich łez
Które zamkniesz w zaciśniętą mocno dłoń
Wierz i milcz, milcz i wierz
W to co chcesz, w to co chcesz
Z pochyloną dumnie głową snowi w trop
Za górami, lasem, hen!
Inne światło, inny dzień
Zabij gorycz, zabij pustkę
Równaj krok!
W zastygłym milczeniu wciąż serce im drży
Spokorniał w proteście zły gest.
Czy jeszcze wciąż warto o szczęściu tym śnić
Czy drogi nastąpił już kres.
A w parku zwyczajnie: jest ławka i klon
Zwyczajny przytułek wśród drzew
Wciąż byli zwyczajni: ona i on
I były dwa bicia dwóch serc.
I tylko klon – spowiednik nieśmiertelny
Cichutko łkał, zbyt dobrze życie znał!
Mała łza, gorzki śmiech
Kwitną lipy, więdnie bez
Chłodną rosą próżno chciałbyś zrosić skroń
Jest jak jest jakiś sens
Niepotrzebnych twoich łez
Które zamkniesz w zaciśniętą mocno dłoń
Wierz i milcz, milcz i wierz
W to co chcesz, w to co chcesz
Z pochyloną dumnie głową snowi w trop
Za górami, lasem, hen!
Inne światło, inny dzień
Zabij gorycz, zabij pustkę
Równaj krok![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |
Leszek Bolanowski, Paweł Ferenc, Rymy stańczykowskie, Nowy Sącz, 2013, s. 80. |
3. |