Pewien gość, skory do figli
Spytał mnie: – Do you speak English?
A mnie było wstyd jak dziecku,
Że nie mówię po angielsku!
On coś pyta, a ja w nogi,
Potem zjadłem dwa „hot dogi”,
A że było supernudno
Więc wybrałem się na „football”.
Właśnie stoper wygrał sporny,
Egzekwował dla nas „corner”,
Nim „goal–keeper” piłkę dostał,
Już arbiter gwizdał „off–side!”
Snajper zagrał ostro „foul”,
Potem „volley” wyszedł w aut,
A publika jak niezdrowa
Wciąż krzyczała obce słowa!
A mnie było wstyd jak dziecku,
Że nie mówię po angielsku!
W klubie „Drink–bar” coca-cola,
Ciepła, za to „Made in Poland”
Przy TV już jestem w mig,
Oto hit, „video clip”!
Na ekranie „dancing Queen”,
Prawie „new romantic” styl.
Puszczam taśmę z MTV,
Sting, Madonna i Bee Gees,
„Europe” i Samanta Fox,
Za to w radio grupa „Vox”!
Chociaż O.K. był „discojockey”,
Przełączyłem się na „hockey”!
Bo mi było wstyd jak dziecku,
Że nie mówię po angielsku!
Lecz się zaczął dłużyć czas,
Nastawiłem Mickey Mouse,
Potem „replay” – „Muppet Show”,
Piggy tańczy „rock and roll”!
Listę „Trójki” włączam wnet,
„Number one” jest grupa „Black”,
Spory hit – „Wonderfull life”!
Zna go dobrze cały kraj!
Mógłbym słuchać go „non–stop”,
Lubię tę muzyczkę „pop”,
Lecz podjechał Fiatem brat,
Ma „face–lifting”, moto–fan!
Jadę, choć mi wstyd jak dziecku,
Że nie umiem po angielsku!
Do snu zawsze puszczam film,
„Science fiction” to mój styl,
Ale gdy mam kaset sporo,
Lubię czasem luknąć „horror”.
W szkole była znów afera,
Chłopcy w hallu u portiera
Oglądali pisma „porno”,
Aż dyrektor wezwał ORMO.
Dużo krzyku, chociaż wiem, że
To się skończy „happy–end‘em”!
Niechaj nikt się nie tłumaczy,
Że dziś nie wie, co to znaczy.
Bo się nie da dziś, kolego,
Nie znać trochę angielskiego![1]
1. |
Cygan Jacek, Moje piosenki dla dzieci, Warszawa, Agencja Wydawnicza „Morex”, 1998, s. 54, 55, 186, 187. |