W malinowym chruśniaku
zapodziani po głowy
całkiem zbędni już światu
kryją się kochankowie.
Ręce sokiem skrawawione,
słona słodycz na skórze,
spływa w usta spragnione –
grzech nadciąga jak burza.
Kroplą soku najsłodszą
nasze usta złączone –
milkną. I coraz głośniej
krew się burzy czerwona,
Malinowa purpura chmurą spływa na oczy,
purpurowa wichura
ciał obłoki unosi.
Coraz prędzej, goręcej – malinowa krew tętni,
drżące usta i ręce,
coraz prędzej i prędzej.
Sok w owocach się burzy,
słodycz jak burza wzbiera,
malinowa się róża
pośród liści otwiera
Teraz cisza. Na ustach
stygnie kropla czerwona;
świat, co chwilę nie istniał
znów nas bierze w ramiona.
Przywróceni istnieniu,
tak niezbędni znów światu,
niby ze snu zbudzeni
w malinowym chruśniaku.[2]
1. |
|
2. |
http://www.turnau.com.pl/ |