Gdybym się urodził w mieście Łodzi przed stu laty
Do ogródka Kowalskich nocą bym chodził zrywać kwiaty
Moją ukochaną byłaby prześliczna
Córka zawiadowcy stacji Łódź Fabryczna
Kochałbym ją i ściskał chyba lat trzysta
Żyd u którego byśmy mieszkali byłby fabrykantem
Ludzie by moja dziewczynę nazwali łódzkim brylantem
Troszczyłbym się o nią i szalałbym za nią
Za moja prząśniczką dzieweczką jak anioł
Kupowałbym jej najlepsze ciuszki
Nawet Halkę Moniuszki
Co dzień o piątej Iwan Kitafan otwierał by kantor
Tuwim tłumaczyłby wiersze Staffa na esperanto
Wtedy mały Julek nosił szkolna teczkę
Dziś na Piotrkowskiej ma ławeczkę
Przy niej miejscowy kwiat kapitalizmu
Używa wulgaryzmów
Inaczej było sto lat temu nie tylko z nami
Amerykanie nie mieli problemów z wyborami
Carscy żołnierze na ulicach łódzkich
Ale już za chwile marszałek Piłsudski
Powie im, że w sumie ich nie wygania
ale że „da swidania”
Gdybym się urodził przed stu laty w dobrej rodzinie
Uczyłbym się w szkole dla dzieci bogatych gry na pianinie
W ogóle dzieciństwo mógłbym mieć fajne
Chodziłbym do klasy z małym Rubiensteinem
I roślibyśmy na chwałę kultury
Takie dwa Artury.[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |