Żył raz pewien słynny naukowiec
Profesor Nauk Geologicznych
Co pracował jako wybitny fachowiec
Przy wyszukiwaniu łupków bitumicznych.
Niewiele jest ludzkich grupek
Dokładnie i bezbłędnie wiedzących
Co to znaczy bitumiczny łupek
/chyba że dupek i do tego dzwonny/.
I my także się na tym nie znamy,
Nie wiemy jakie ma zastosowania,
Tylko tak na plus minus przypuszczamy
Że jak łupek, to zapewne do łupania.
Może kiedy kogoś łupnąć trzeba?
Lub do wyrobu sztucznych łup na pomidory?
W każdym razie gość zarabiał na kawałek chleba
Wiercąc w ziemi głębokie otwory,
Różne skały badając przez lupę
I wyrzucając je zaraz
Z okrzykami: – To nie łupek, to nie łupek, to nie łupek,
I to też nie łupek, kurdebalans!
Tak pracował wiercąc kamień, piach i błoto
Włosy mu się z czasem przerzedziły,
Aż raz nagle natrafił na złoto
Pod postacią o ...gdzieś takiej grubej żyły...
Zaraz mu na szyi wyszła gula,
Chciał coś krzyknąć, ale na próżno,
Więc pochwycił flaszkę z napisem „Vistula”
I się prawie natychmiast urżnął.
Podopuszczał się różnych ekscesów
Ze sprzątaczką o nazwisku Zofia Kaczka,
Przyczem darł się: – jestem bliski sukcesu!
– Jak to bliski? – zapytała sprzątaczka,
jodynując sobie w międzyczasie kota,
Który odniósł obrażenia liczne.
– A bo – wyjaśnił geolog – w pobliżu złota
Występują czasem łupki bitumiczne!
...tak tak, jak byśmy na tę historię nie popatrzyli,
Zbyt wąska specjalizacja stwarza szlachetnych debili.[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |