Chciała kiedyś mała Hela uczcić Dzień Nauczyciela
Bo jej bardzo była droga ciężka praca pedagoga
Duma przeto, dziecię słabe, jaką by mu zrobić labę
Czy coś uszyć, czy coś kupić i się przy tym nie wygłupić
Stan jej kasy był dość lichy, miała tylko cztery dychy
Więc podkradła stówę ojcu, co ją miał schowaną w kojcu
Rano tatko szukał stówki i robił mamci wymówki
Potem latał za nią z korbą wykrzykując: Oż ty morwo
Wreszcie gonił ją z dwururką i ją nazwał wodną kurką
Ledwie ją ocalił stryjek dając tatce fangę w ryjek
A tatko mu blachę w czoło i zrobiło się wesoło
Zaraz w drzazgi poleciały szafy, krzesła i regały
W pleckach stryjka zieje rana, babcia leży rozdeptana
Aż ktoś wytarł but w biedaczkę biorąc ją za wycieraczkę
Jeszcze się przy tej panice kurcz-luz zrobił w elektryce
Od którego się łagodnie na dziadku zatliły spodnie
A on zamiast siąść do wody siadł w benzynę dla ochłody
Bęc – huknęło jak armata, zjarała się cała chata
Przyjechała straż pożarna, a tu tylko kupka czarna
Nawet sikać szkoda było, tak się to wszystko sfajczyło
Ale wszyscy ocaleli, brakowało tylko Heli
Więc tatko w samych rajtuzach z uporem szukał jej w gruzach
Nie wiedząc że dobre dziecię kupiło prezent i kwiecie
I że właśnie zamaszyście idzie dać to poloniście
By wyrazić swe uznanie, za trud i za wychowanie
Hej radować się należy taką postawą młodzieży.[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |