Mario! Pamiętasz tamto lato,
Jak bezszelestnie ten czas płynął,
Zielone wzgórza nad Juratą...
(Przepraszam bardzo nad Soliną).
Mario spójrz przyszła jesień,
Spłynął na ziemię złoty liść,
Smutny ogrodnik w koszu niesie
Naszej miłości zwiędłą kiść.
To wszystko Mario sentymenty,
Ostatni kasztan na ziemię spadł,
I święty spokój wszystkich świętych,
Za chwilę Mario listopad.
Niech Ci się Mario świat zakręci,
Jak liście, które lecą z drzew,
Niech pozostanie w Twej pamięci
Kochanka Twego śpiew.
Mario! Pamiętasz te poranki,
Te popołudnia, te wieczory,
Gdyśmy z niebiańskiej filiżanki...
(Mój Boże co za metafory).
Gdyśmy spijali Boskie wino
I zasypiali snem ułudnym,
Ty obsypana koniczyną,
Ja obsypany czymś paskudnym.
To wszystko Mario sentymenty,
Ostatni kasztan na ziemię spadł,
I święty spokój wszystkich świętych,
Za chwilę Mario listopad.
Niech Ci się Mario świat zakręci,
Jak liście, które lecą z drzew,
Niech pozostanie w Twej pamięci
Kochanka Twego śpiew.
Czekaj, za chwilę będzie wiosna,
Zieleń pokryje smutku chrust,
I znów poczuje słodki posmak
Twoich pachnącym różą ust.
Tęsknie do Ciebie w koniczynie,
Tęsknie do twoich ócz niebieskich,
Ale na razie mam jedynie
Trzydzieści dziewięć i trzy kreski.[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |