Ludzie jakby z kamienia
twarze skute granitem
ręce jak automaty
myśli gniewne i skryte
dni mijają okrutne
a nadzieja umiera
nikt nie patrzy już w przeszłość
jutra także nikt nie ma
martwy rok
kolejny martwy rok
i znowu martwy rok
nikt nie patrzy już w oczy
przypadkowym przechodniom
egzystencja z rozpędu
milczą choć mówić wolno
słońce świeci jak zawsze
mówią te same słowa
coś w nas wczoraj umarło
nie chcę ożyć od nowa
martwy rok
kolejny martwy rok
i znowu martwy rok.[2]
1. |
|
2. |
http://ksu.art.pl/ |