I
Od moich kolegów nie znajdziesz lepszego
I żadna mnie bieda przy kumplach nie ruszy,
Lecz przecie wszystkiego się nie da z kolegą,
Więc smutek mam w duszy,
Tęsknotę mam w duszy:
Brakuje mnie w życiu pierwiastka żeńskiego.
Ref.
Może to pani sobą wypełni
Me puste noce, puste dni;
Może to z panią szczęście się spełni,
Będziemy miłość z gwinta pić!
Dla ciebie rwałbym w maju bzy,
W czerwcu dla ciebie rwał ja bym wiśnie,
Bo na twój widok w sercu mym
Robi się jakoś tak jedwabiście.
Bo na twój widok w sercu mym
Robi się jakoś tak jedwabiście.
Pani od razu wpadła mnie w oko,
Jedno spojrzenie – jużem twój;
Pani mnie wpadła w oko głęboko;
Jak żyć bez pani?!… Wolę sznur…
Dla ciebie rwałbym w maju bzy,
W czerwcu dla ciebie rwał ja bym wiśnie,
Bo na twój widok w sercu mym
Robi się jakoś tak jedwabiście.
Bo na twój widok w sercu mym
Robi się jakoś tak jedwabiście.
II
Od moich kolegów nie znajdziesz lepszego
I żadna mnie bieda przy kumplach nie ruszy,
Lecz przecie wszystkiego się nie da z kolegą,
Więc smutek mam w duszy,
Tęsknotę mam w duszy:
Brakuje mnie w życiu pierwiastka żeńskiego.
Ref.
Może to pani sobą zaludni
Ten mój samotny kundla los;
Czuję, że panią zesłał tu Bóg mi,
Byśmy przeżyli razem coś.
Ja ci pieszczoty takie dam,
Jakich przede mną z nikim nie miałaś;
Będzie ze sobą pięknie nam,
Gdy się spotkają nasze dwa ciała.
Będzie ze sobą pięknie nam,
Gdy się spotkają nasze dwa ciała.
Lecz ja w twych oczach widzę odmowę;
Jestem dla pani zwykły śmieć.
Czy brak mi czegoś? Brak mi? – No powiedz!
Mogłaś jak w raju ze mną mieć.
Nie kiepuj żaru, bo to żar,
Który tu – w środku – szczerze się pali;
Bez ciebie jestem jak ten bar,
Co całą wódę z niego wychlali.
Bez ciebie jestem jak ten bar,
Co całą wódę z niego wychlali.
Czy nie rozumiesz tego, że
Mordujesz, pani, uczuć mych żywioł?!
Ostatnia szansa: nie chcesz mnie?!… Więc tak czy nie?!… A, nie!…
No to daj chociaż, pani, na piwo…[1]
1. |
Kmita, Rafał |
2. |