Szary, szary czas
przysypuje nas
powoli.
Miłość w sercach tli,
nocą nam się śni
i boli.
Mijam ja i ty,
przemijają dni
bez twarzy.
Przysypuje kurz
płomień, który już
nie parzy.
Dawno nie byliśmy, miła,
Na Zakroczymskiej, na Freta,
ulica mi się przyśniła,
ale ulica nie ta...
Tam nasze cienie się włóczą,
wciąż się trzymają za ręce,
słów zapomnianych się uczą,
rymują się w piosence...
Jesień się łzami zaszkliła,
jak porzucona kobieta...
Dawno nie byliśmy, miła,
Na Zakroczymskiej, na Freta...
Powróćmy tam,
do tych wnęk i bram,
do siebie.
Może znów ten sam
księżyc będzie tam
na niebie.
Lecz na razie czas
przysypuje nas
powoli.
Czeka swego dnia
miłość, która trwa
i boli...
Dawno nie byliśmy, miła...[1]