Kto kocha ten nie widzi nic
Kto kocha ten nie umie żyć
Ten kto kocha nic nie widzi nie wie
Tylko szlocha
Tylko z kimś chce być
Poznała go w tramwaju numer pięć
Gdy bez biletu kanar złapał ją
Lecz Edek wtenczas mu skasował nos
I spytał ją czy pójdzie z nim do zoo
Wracała szczęściem nieprzytomna
Nie wierząc w to co nagle tak zdarzyło się
Jak zwykle o tej porze spała Gnojna
Skądś tylko dochodził śpiew
Kto kocha ten nie widzi nic
Kto kocha ten nie umie żyć
Ten kto kocha nic nie widzi nie wie
Tylko szlocha
Tylko z kimś chce być
Ta miłość trwała miesiąc, może dwa,
Aż Edek dostał wreszcie dostał to co chciał
Więc rzucił ją lecz ona jak ten pies
Chodziła za nim prosząc kochaj mnie
Wracała z bólu nieprzytomna
Nie wierząc w to co nagle tak zdarzyło się
Jak zwykle o tej porze spała Gnojna
Skądś tylko dochodził śpiew[1]
1. |
Kabaret Moralnego Niepokoju |
2. |