Na zielonej łące
Słowiki śpiewają.
Dla mego Jasieńka
Konika siodłają.
Siodłają, siodłają,
Konik osiodłany,
Przy kim mnie zestawiał,
Jaśku mój kochany?
Przy kim cię zostawię?
Przy tym, co na niebie,
A za roczek, za dwa
Powrócę do ciebie.
Siódmy roczek mija,
Jak się wojna toczy,
A mego Jasieńka
Nie widać na oczy.
Wyjdę ja za bramę,
Tam żołnierze jadą,
Spod mego Jasieńka
Konika prowadzą.
Prowadzą, prowadzą.
Żałobą okryty –
Pewnie mój Jasieńko
Na wojnie zabity.
Maryś moja, Maryś,
Nie żałuj ty jego!
Jest nas tu – przeszło stu
Wybierz se jednego.
Choćbym wybierała,
Ino wybierała.
Nie znajdę takiego
Jakom Jaśka miała.
Choćby was tu było,
Jak na wierzbie gruszek
Nie znajdę takiego,
Jaśka do poduszek.[1]
1. |
Szul Bogusław, Piosenki leguna tułacza, Warszawa, 1919, s. 100. |