Bo letni brzask
Jeziora szum obudził mnie
Słoneczny blask w błękitnej wodzie przejrzał się
Poranna mgła do góry szła
A ja, a ja o świcie dnia
Nabrałam słońca w dłonie dwie
Do serca przytuliłam je
W jeziora chłodnej toni
Nabrałam słońca w dłonie
I nie oddam – nie
Nabrałam słońca w dłonie dwie
A skromny wietrzyk dziwił się
Że złota które płonie na dumnym nieboskłonie
Mam – mam ile chcę
A potem w złotej wodzie zjawiła się
Kochana twarz, zaspana, zła
To tyś jak żuraw brodził, gderając że
Zbudziłam Cię, zbudziłam Cię,
A ja
Nabrałam słońca w dłonie dwie
Do Ciebie przytuliłam się
Z jeziora chłodnej toni
Nabrałam słońca w dłonie
I nie oddam – nie
Nabrałam słońca w dłonie dwie
A skromny wietrzyk dziwił się
Że Ciebie, szczęścia, słońca, nad wodą gorejącą
Mam – mam ile chcę
Mam – mam ile chcę[2]
1. |
|
2. |
http://halinabenedyk.pl/ |
3. |
http://www.kppg.waw.pl/ |