Nad wodą, w wieczornej porze
Za gąskami chodziła,
Dziewczyna śliczna, jak zorze
I tak sobie nuciła:
Chodźcie, chodźcie, gąski moje,
Chodźcie ze mną do domu,
Opowiem wam troski moje,
Nie powiedźcie nikomu.
Czy to zniesie moja dusza,
Żebym temu sprzyjała,
Który mnie właśnie przymusza,
Abym jego kochała.
Chodźcie, chodźcie...
Jam się w wolności rodziła,
Choć nie znałam mej matki,
Temu sprzyjam komum miła,
Nie zwiodą mnie dostatki.
Chodźcie, chodźcie...
Niechaj kto chce, wierzy temu,
Jam mu słowo raz dała,
Oddałam serce miłemu,
I będę go kochała.
Chodźcie, chodźcie...
I tak chodząc za gąskami
Rzewnie się rozpłakała,
Mając twarz zalaną łzami
Na swe gąski wołała:
Chodźcie, chodźcie...[1]
1. |
Śpiewnik pracownic polskich, wyd. 5 powiększone, Poznań, 1919, s. 118, 119. |