Przekręcam kluczyk, wciskam gaz.
Żabka, kangur i mi zgasł.
Kluczyk, sprzęgło, jeden but.
Palę gumę, czuję smród.
Na zegarku paczki dwie,
Chyba wrzucę drugi bieg.
Choć na dworze deszcz i grad,
Zimny łokieć, szyberdach.
Jakiś gość ze znakiem „STOP”!
Zgubił strój, gdy skakał w bok.
Przepisom głośno mówię: „Nie”!
Nic nie zatrzyma dzisiaj mnie!
Kierunkowskaz i zmieniaj pas!
Ten przemiły pan na pewno wpuści nas.
Spróbuj trafić między linie dwie!
Nie przekraczaj pięćdziesiątki, bo to grzech.
I słuchaj moich uwag,
Bo zginiemy!
Elka skręca w boczny zjazd.
Znów do dechy trzymam gaz.
Zagapiłem się, bo znów
Widzę reklamę staników.
Przejściem jakaś babcia mknie!
Babcia żyje, chodzik nie.
Kierunkowskaz i zmieniaj pas!
Ten przemiły pan na pewno wpuści nas.
Widzisz rondo, to w prawo jedź!
Nie jedź nigdy w lewo, bo tam czyha śmierć!
– Czujesz, że już umiesz?
– Tak!
– I tak nie zdasz.
Elka już na krawężniku!
(Elka już na krawężniku!)
Ucz się jazdy na placyku!
(Ucz się jazdy na placyku!)
Mijam szkołę, dwa szpitale!
(Mijam szkołę, dwa szpitale!)
Dwie karetki na sygnale!
(Dwie karetki na sygnale!)
Dziś na drodze rządzę ja!
(Dziś na drodze rządzę ja!)
Fotoradar!
Tato, płać![1]