Gdy współzamieszkujący znów
W konkubentki oczach spadł
Na dna den dno najgłębsze
Olśnienia dość nagłego błysk
Umysł jej spowolniały
Wprawił w ruch niszczycielski
Od kuchni gdzie dochodził żur
Szczędząc słów bytowi z kanapy
Poszła w świat konkubentka
Z piersią dumnie wypiętą
Lekkim krokiem po szczęście
Szczęście, lecz nie w duecie
Strumień iskier
W niebo szedł
Gdy w zdumieniu
Spalał się…[2]
1. |
|
2. |
http://nosowska.pl/ |