Co dzień cię widzę, choć zmrok zapada
Wciąż siedzisz w oknie i wciąż patrzysz w dal
Masz smutne oczy, twarzyczka blada
I wiem, że czegoś jest ci bardzo żal
Przechodzą ludzie obok twej facjatki
I dni mijają jak o szczęściu sny
Zostały tylko w twoim oknie kwiatki
I w twoich oczach jasne łzy.
Nie płacz, maleńka…
Tak zawsze bywa
Najpierw jest miłość, potem wiele łez
Nie płacz maleńka…
Będziesz szczęśliwa
I wróci radość nim przyjdzie kres
Znów będziesz tęsknić, marzyć o nieznanem
Śmiać się i płakać.
Tak już zawsze jest
Nie płacz, maleńka…
Wróci kochany
I szczęście wróci…
Szkoda łez.
I wiem, że wróci tak niespodzianie
Ten, który odszedł sam w daleki świat
Spojrzysz mu w oczy, powiesz mu „Panie”
A on opowie dzieje swoich zdrad
I gdy zmęczone przymkniesz już powieki
To będzie koniec tej nierównej gry
Ktoś, kto był bliski, dziś już tak daleki
Więc pomyśl: po co ronić łzy.
Nie płacz, maleńka…
Tak zawsze bywa
Najpierw jest miłość, potem wiele łez
Nie płacz maleńka…
Będziesz szczęśliwa
I wróci radość nim przyjdzie kres
Znów będziesz tęsknić, marzyć o nieznanem
Śmiać się i płakać.
Tak już zawsze jest
Nie płacz, maleńka…
Wróci kochany
I szczęście wróci…
Szkoda łez.[1]