Nie wiem, gdzie tam lepiej komu,
Każdy panem własnej woli;
Może najlepiej w ojców domu,
Więc rad siedzę na swej roli.
Nieciekawym, co tam poda
Zagranicznym miastom moda.
Mają sobie swe zagony,
Niech Bóg będzie pochwalony!
Któż tam szuka obyczaju,
Pędzi w świat... otwarte wrota!
Dzięki Bogu, wiem i w kraju,
Co jest rozum, grzeczność, cnota.
Wolę ja w staroświecczyźnie
Własnej wiernym być ojczyźnie:
Bom pradziadów Polak chrzczony,
Niech Bóg będzie pochwalony!
Ktoś przez mądre tam mozoły,
Toć i jam i odbywał szkoły,
Myśli, że świat przeinaczy,
Wiemco ta ich mądrość znaczy,
Hurt na hurt, ja wolę stare:
Ojców serce, ojców wiarę,
Żyć dla dzieci i dla żony,
Niech Bóg będzie pochwalony!
Ktoś tam ludzi durzy, mami
I gdzie jakiś zysk w tem zoczy,
Górnościami, czułościami,
Jak im może mydli oczy.
U mnie, znam się na oszustwach,
Prawda w sercu, prawda w ustach,
Do prostotym wzwyczajony,
Niech Bóg będzie pochwalony!
Niech tam sobie łakną drudzy
Chwały, sławy i tak dalej;
Mnie, gdy w domu lubią słudzy,
Gdy mię w wiosce kmieć pochwali,
Gdy pochwalą mnie sąsiedzi,
A ksiądz zwłaszcza u spowiedzi:
Tom już całkiem ucieszony,
Niech Bóg będzie pochwalony![1]