I
Dzwonią dzwony w kościele,
Ogłaszają niedzielę;
Ludzie głębiej sięgają do szaf:
Będą budzić lakierki
I te lepsze sukienki,
I krawaty, bo dzisiaj ich czas.
Po południu na stoły
Wjadą złote rosoły
I rozgrzeją od głowy do pięt.
Potem ruszą spacery
Na bulwary i skwery,
A w kafejce napisze ktoś wiersz.
Ref.
Człekowi się nastrój niedzieli udziela –
Niedziela! Niedziela! Niedziela! Niedziela!
La, la, la… (itd.)
Człekowi się nastrój niedzieli udziela –
Niedziela! Niedziela! Niedziela! Niedziela!
II
Dzwonią dzwony w kościele,
Ogłaszają niedzielę;
Ludzie głębiej sięgają do szaf.
Wolniej chodzą zegary,
Dzień pogodą się chwali,
Rozniedziela od rana się świat.
Dzwonią dzwony w kościele,
A nam jakoś weselej,
Jakoś lżejszy wydaje się garb.
I choć życie dziurawe,
Choć w kieszeni nic prawie,
To w niedzielę nie czujesz tych wad.
Ref.
Człekowi się nastrój niedzieli udziela –
Niedziela! Niedziela! Niedziela! Niedziela!
La, la, la… (itd.)
Człekowi się nastrój niedzieli udziela –
Niedziela! Niedziela! Niedziela! Niedziela![1]
1. |
Kmita, Rafał |
2. |