Niespokojna dziewczyna

Zgłoszenie do artykułu: Niespokojna dziewczyna

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Wybacz łezkę, spłakałam się rzewnie,

dziś nie zdążę, kochany, na czas.

Gdzieś za oknem trzepoce na drzewie,

nie wiadomo dlaczego, mój płaszcz...

But mój wyszedł na spacer z hałasem,

nonszalancko trzaskając o drzwi,

kapelusik odfrunął na wczasy,

został tylko telefon i ty...

  Był już psychiatra i ktoś z milicji,

  i duży strażacki wóz,

  i wodę w okno tak lał z ulicy,

  że w uszach mam jeszcze plusk...

  Zatem dzwonię – idiotka – do ciebie,

  absolutnie spłukana, bez szans,

  jest to słońce bez chmurki na niebie,

  wyczyszczone z liryki na glanc...

Muszę znowu zadzwonić do ciebie,

że nie zdążę – jak zwykle – na czas.

No bo pomyśl, połamał się grzebień,

kiedy chciałam odkręcić nim gaz...

Potem były drobiazgi przeróżne,

aż w ruinę zamienił się dzień.

Perfumami pies Nero się urżnął

i wyskoczył gryźć stróża przed sień.

  Był weterynarz i ktoś z milicji,

  i duży strażacki wóz

  i wodę w okno tak lał z ulicy,

  że w uszach mam jeszcze plusk...

  Zatem dzwonię – idiotka – do ciebie,

  że nie zdążę – jak zwykle – na czas...

  Zresztą ja się już stąd nie wygrzebię,

  dom się wali. Czy słyszysz ten trzask?[1]

Bibliografia
Finansowanie

Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.