Noc taka jasna!
Gwiazdami płonie,
Światłem okala
Przejrzyste tonie.
Noc taka jasna!
Jasna i cicha...
Zaledwie fala
Szemrze i wzdycha.
Łódka jak ptaszę
Po wodzie z lekka
Wzlatuje z nami
I w dal ucieka...
A serca nasze,
Pełne zachwytów,
Wybiegły łzami
W morze błękitów.
W świateł powodzi
W niebo się wznoszą,
Miłością drżące i
Senne rozkoszą.
Płyń więc o, łodzi,
Choćby na wieki,
Przez wody śpiące
W obszar daleki...
Aż gdzieś w przestrzeni
Zginiem w oddali,
W półcieniach jasnych
Na srebrnej fali,
A roztopieni
W cichym błękicie
Tylko serc własnych,
Usłyszym bicie.[1]