Zamarły góry w granicie
Zasnęły kosówki i trawy
Głowę położę na szczycie
Zatopię oczu blask w stawy
Rzucę harde spojrzenie
W niebo usiane górami
Złączę sobą przestrzenie
Rozżarzę wicher gwiazdami
Popatrzę i zamknę oczy
Zanurzę myśli do głębi
Kroplami z duszy wytoczę
Tę gorycz co serce ziębi
I znowu poczuje się małym
Dumę odrzucę zdradliwą
I szeroko otworzę
Serce myślą żarliwą
I znowu mocno pokocham
Myśli rozjaśnię blaskiem
Serce rozżarzę płomieniem
Oczy napełnię brzaskiem
Miłości strzały złote
Roześlę po światach końcach
I odrodzonym spojrzeniem
Powitam powrót słońca[1]