O Maryo, Tyś przed wieki od Boga przejrzana,
Samaś, z córek Izraelu, za Matkę obrana.
Bóg Cię wyniósł nad Anioły, nie znasz zmazy i niewoli,
Niech żyjemy, o Maryo, w Twojej łasce Bożej.
Imię Twoje gromi piekło, rozpędza złe duchy.
Serce moje pełne grzechów, słucha ich potuchy,
Bądź mi Matką, podaj rękę, gdy upadam w złości wielki
Daj ratunek, o Maryo, wyproś winy wszelkie.
Wszystkie dzieła ręki Boga swojej Pani nuci,
Wystąpcież już nieporządne serca mego chuci,
Abym śpiewał czystem sercem, zdobił cnoty Pani wieńcem.
Pogrom sama, o Maryo, nieprzyjaciół więzy.
Jesteś Pani nieba, ziemi, bądź i mojej duszy,
Dobroć Matki do kochania niech przeszkody skruszy,
Miłość Twoja mnie obroni, ręka Twoja mnie zasłoni
I poprawi życie moje, i nic nie zabroni.
Dziękujemy, dobry Jezu, żeś nam Ją za Matkę
Oddał, byśmy w Niej nadzieje łożyli wszelakie,
W frasunku nędznych pocieszy, i na ratunek przyspieszy,
Przyjdą mi w pamięci me winy, z Maryi przyczyny.
Jezu, Jezu, niech Maryę kocham Twą słodkością.
O Maryo, niech Jezusa kocham Twą miłością.
Świadkiem będą same nieba, że Maryę kochać trzeba,
Bo jest Matką Miłosierdzia, zginąć nie dozwoli.
Ile kropel liczy morze, tyłeś pozdrowiona,
He proszków świat dać może, tyłeś uwielbiona,
Bądź Maryo takiem pieniem serca mego i westchnieniem
Nieustannem, w życiu mojem, będą o Maryo!
Bierz w opiekę wierne kraje, niewiernych przenikaj,
I oziębłych w służbie Bożej bojaźnią dotykaj,
Byśmy wolę Boga znali i tę jedynie kochali,
Tak wezwani wraz będziemy, do wieczystej chwały.
Uwielbionaś od Aniołów dla Twojej piękności,
Ukochanaś jest od Boga dla Twojej dzielności,
Prędzej świat zaginie, niż moja miłość przeminie,
Którą Cię kocham, Maryo, dla Twojej dzielności.
Córko Ojca przedwiecznego, Matko Syna Jego,
Oblubienico najczystsza Ducha Najświętszego,
Dzielna jesteś, w Twojej mocy grzeszni czekamy pomocy,
Bądź nadzieją, o Maryo, teraz i przy śmierci.[1]
1. |
Siedlecki Jan, Śpiewniczek zawierający pieśni kościelne z melodiami dla użytku młodzieży szkolnej, wyd. 5 poprawione, Kraków, Księża Misjonarze na Kleparzu, 1908, s. 235, 235. |