Na wzgórzu stoi piękne dziewczę.
Ach, gdzieżeś dotąd kryła się?
W oczy twe patrzyć chciałbym wiecznie,
czy mi wolno patrzyć w nie?
O nie, John, nie, John, nie, John, nie!
Mój ojciec, kapitan hiszpański,
gdy ruszał wczoraj w nowy rejs,
czule żegnając, rzekł mi: „Córko,
wszystkim odpowiadaj – nie!”
O nie, John, nie, John, nie, John, nie!
Klejnoty tobie ofiaruję
rubin róży, złoto gwiazd,
kwiatów wiązanki u stóp złożę,
czy mi serce swoje dasz?
O nie, John, nie, John, nie, John, nie!
Więc jeśli jesteś tak okrutna
i jeśli cię nie wzrusza nic,
jeśli twym chłopcem być nie mogę...
każ już, pani, odejść mi.
O nie, John, nie, John, nie, John, nie![1]
1. |
Waśniewski Zbigniew, Kaszycki Jerzy, To idzie młodość: śpiewnik jednogłosowy, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1962, s. 137, 138. |