Siedzę z Pepe i paznokciem stukam w szkło
Pragnę w słowa ubrać myśl
Tak bym chciał by nam już wreszcie z górki szło
By się dało jakoś żyć
Towar jest lecz szmalu notorycznie brak
I z robotą cienko jest
Tak jak dawniej kombinuję tu i tam
Aby kasę większą mieć
Ale wciąż
Gdy załomoczą gdzieś do drzwi
W biały dzień
Kiedy strugają komuś krzyż
Ale wciąż
Gdy w urzędzie pragnę przepchnąć sprawę
Oddech Rosji plecy mrozi mi
Rokendrola do oporu w radio tną
Nawet miłość w spreju jest
I dziewczyny znowu takie śliczne są
Że zapiera w gębie dech
Jak na gumce fruwa łeb
Ale wciąż
Gdy załomoczą gdzieś do drzwi
Całą noc zadyma z ZOMO mi się śni
Ale wciąż
Kiedy spiryt chleją na bazarze
Oddech Rosji plecy mrozi mi
Wolność taka że kałacha i TT
Pod tapczanem w domu mam
Małolaty za trabanta uczą mnie
Jak pecetem rozbić bank
Ale wciąż
Gdy załomoczą gdzieś do drzwi
W biały dzień
Kiedy strugają komuś krzyż
Ale wciąż
Gdy oglądam z okna demonstrację
Oddech Rosji stopy mrozi
Oddech Rosji głowę mrozi
Oddech Rosji plecy mrozi mi[2]
1. |
|
2. |
http://www.perfect.art.pl/ |