Oj, widziałeś ty, Banku, co za dziwo było,
gdy się o północy niebo otworzyło?
Oj, mój Gawle, ja na brogu leżałem tej nocy,
rozumiałem, że świat gore, tak świeciło w ocy.
A z przestrachu aż spod dachu upadłem na ziemię,
zbiłem sobie mocno kuper i nogę w kolenie.
Oj, powiedzcież mi, proszę, co to jest takiego?
Nie będę żałował barana tłustego.
Aniołowie wyśpiewują, światu ogłoś dają,
z wesołością na świat Króla nowego witają;
ten, od Ojców świętych z dawna będąc pożądany,
przyszedł teraz, ażeby był od wszystkich widziany.
Oj, niechże ci Bóg płaci, iżeś nam powiedział,
pobiegniem czym prędzej, nikt nie będzie siedział.
Ot, trzeba iść do Wieliczki, potem do Pińczowa,
a z Pińczowa na Bielany, potem do Głogowa,
zaś z Głogowa do Mogiły, będzie już pół drogi.
Weźmiem z sobą ze dwa sadła, by smarować nogi.
Zaś z Mogiły do Skalmierza, a potem na Tyniec,
(1) Ostatnie 2 wiersze śpiewa się na tę samą melodię co poprzednie (t. 9–16).