Ojczyzna moja – to malowane łany,
Wierzby szarpiące całunami chmur,
To błękit fali srebrną pianą tkany,
To czarne hałdy i zielony bór.
Ojczyzna moja – to cisza wiejskich krzyży,
Ufne bociany z niespalonych strzech,
To uśmiech matki, kiedy się przybliży
Do szkolnych okien, kędy płynie śmiech.
Ojczyzna moja – to niespętane słowo,
Spiżowych haseł modlitewny dźwięk,
To myśl radosna, że już ponad głową
Nie załopoce czarnym skrzydłem lęk.
Ojczyzna moja – to bratni uścisk ręki
Znad kielni, pługa, sponad wag i piór,
Te same rytmy serca i piosenki
Jednakich synów i jednakich cór.
Ojczyzna moja – to kęs pszeniczny chleba,
Podany głodnym z wszystkich świata dróg,
Słoneczna przystań na drodze do nieba
Dla synów Bożych i człowieczych sług.
Takiej Ojczyzny daj nam dożyć, Boże,
I znowu klęknąć w progu naszych chat.
Wiemy, że dobroć twa rozwalić może
Gmachy obłudy w plątaninie krat.[1]