Władysław Jagiełło, gdy w późnych był leciach
Skojarzył przytomnie, że „zero” ma w dzieciach
Że z mocy niemocy nie będzie żadnego
Ni wnuka, ni Hołdu Pruskiego!
Zwyczajem litewskim, co znamy i z kronik
Podrapał się palcem po smutnej „pogoni”
I patrząc w lusterko, wycedził bez sporu:
– No, Władek! – nie mamy wyboru!
Zbyt słabe ramiona i inne organy
By ród Jagiełłowy mógł być podtrzymany
Sukcesor rzecz święta, więc trzeba się zgodzić
By w drodze konkursu go spłodzić!
Krzyczały plakaty ze słupów i murów
Wzywając w zawody rycerzy i ciurów
Że tytuł co czeka zwycięzcę zawodów
To „Mister Obojga Narodów”!
Zapraszał do sauny, do pochwał nieskory
By zbadać rycerzy miłosne walory
I tak się zachwycił w tym cnym przedsięwzięciu
Że wybrał bez mała... dziesięciu!
Wiedziała królowa, że król na nią liczy
Że wzywa Ojczyzna do walki... w łożnicy!
Że w pracy dziesiętnej wspomoże ją z bidą
Nad wyraz mocarne libido!
Nim nastał dzień szósty, poranek sobotni
Dokładał do pieca dziesiąty ochotnik
I wtedy to właśnie wśród genów się męczył
Zarodek – sukcesor – Warneńczyk.
A kiedy rok minął, schyliło się nisko
Dziesięciu tatusiów nad Władzia kołyską
Zaś ten niespodzianie odezwał się hardzie:
– No co, chłopy – już po Grunwaldzie?
Lecz potem taktownie, bez słów, jak należy
Zaparło się syna dziesięciu rycerzy
A widząc królową w gwałtownej potrzebie
Jagiełło wziął „winę” na siebie.
Minęło zaledwie półtora stulecia
Kolejny Jagiellon deficyt miał w dzieciach:
Król Zygmunt sukcesję przechlapał bez walki
Z przyczyny Radziwiłł Barbarki.
Wzdychając do Baśki, po Litwie się pętał
A sprawa dziedzica leżała nietknięta
I tak się zatracił w uczuciu tem szpetnie
Że umarł pierdoła bezdzietnie![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |
3. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/53861 |