Słońce na skalistych szczytach
płonie kształtem krwawych kół,
a doliny cień błękitny
cieniem lasu spada w dół.
A pośrodku tej polany:
ciche głosy, płoną drwa
i szepczemy, partyzanci,
i powstańczy ogień trwa.
Ptak kołysze czubem drzewa,
srebrny pył osrebrzą las.
,,Ech, Ojczyzno, piękny kraju”
westchnie tak niejeden z nas.[1]