Gdy przełamał wróg granicę
I zażądał, bym się poddał
Powiedziałem – Nie!
Wziąłem broń i zniknąłem
Moje imię zmieniam często
Żona z dziećmi gdzieś przepadła
Lecz przyjaciół mam
I kilku z nich jest ze mną
Stary człowiek nas ocalił
Na swym dachu dał schronienie
Potem nadszedł wróg
I starzec zmarł bez jęku
Trzech nas było dzisiaj rano
A wieczorem sam zostałem
Jednak muszę trwać
Granice są więzieniem
Wicher wieje, wicher wieje
Nad grobami wicher wieje
Wolność musi przyjść
A my wyjdziemy z cienia[2]