My, zamknięci w Cytadeli(1),
Otoczeni grubym murem,
Zaśpiewamy w naszej celi
Pieśń potężnym chórem.
Choć pod oknem kazamaty
Wróg nasz dzierży straż,
Nam przyświeca spoza kraty
Krwawy sztandar nasz.
Niechaj zdrajcy, tchórze, szuje
Przed burżujem gną swe szyje.
Nas do walki nawołuje
Dzwon, co w piersi bije!
Choć...
Wiemy, że tam za murami
Nasi bracia dalej walczą,
Że piętnują razem z nami
Podłą czerń służalczą.
Choć...
Nastawiamy czujnie ucha,
Nadsłuchujem po kryjomu,
Czy bunt krwawy nie wybucha,
Czy nie słychać gromu.
Choć...
Przyjdzie chwila, gdy z oddali
Usłyszymy walki głosy,
Kiedy szum wzburzonej fali
Zagrzmi pod niebiosy.
Choć...
Jak ocean wód spienionych
Przyjdzie lud z żelazną dłonią,
A wieżyce i bastiony
Jemu się pokłonią.
Choć...
On, groźnego pełen męstwa,
Zwali w gruzy twierdzę kata
I uderzy w dzwon zwycięstwa
Dla całego świata.
Choć...[1]
(1) Cytadela w Warszawie – miejsce, w którym służby carskie więziły rewolucjonistów.