Lećże, ptaku, w lasy głębiej,
umknij, zwierzu, z drogi nam,
to taczanka wroga pędzi,
to taczanka wroga gna.
W bystrym pędzie bije z lotu,
śmiało idzie w gęsty bój,
zagrzechoczesz z kulomiotu,
bojowniku młody mój.
Hej, taczanka – rostowianka
twoja piękność oczy rwie,
Konnej Armii tyś kochanka,
cztery wichry koła twe.
Hej, za Wołgą, hej za Donem,
gdzieś po stepie tętni cwał:
ogorzały, zakurzony
celowniczy młody gnał.
Mknie taczanka, któż ją wstrzyma,
rwie za końską grzywą w trop,
grzywa wichru, grzywa dymu,
grzywa burzy, ognia snop.
Hej, taczanka...
Warczą groźnie nasze tanki,
płyną pieśni spoza chmur,
chwałę wartkich kół taczanki
gra motorów szumny chór.
I do dzisiaj wróg pamięta,
jak to nogi brał za pas,
mknie taczanka dumna,
piękna i bojownik młody nasz.
Hej, taczanka...[1]