Wujek, teściowa i siostra z dziećmi
czyli właściwie cała rodzina
począwszy chyba od lat czterdziestych
co rok jeździli do - Poronina
Nie narzekali, jak sami twierdzą
na niewygody i czegoś brak
ścieżki sprawdzone przez ideały
no, ktoś już przetarł ten szlak
Mnie tam wygody są niepotrzebne
nie cierpię biernie włóczyć się w tłumie
wybrałem taka malutką dróżkę
lecz za to swoją, pan mnie rozumie!?
Szło mi się nieźle przez parę wiosen
duch mój potężniał i wokół jaśniał
nowych słuchaczy wciąż przybywało
nawet ktoś czasem s tekstów się zaśmiał
Aż koło grudnia na jakiejś skale
zawisłem w górze na dłuższą chwilę
co prawda mam to już za sobą
lecz nie wspominam tego mile
Przeżyłem jakoś, żyłem nieźle
i tak by było do tej pory
Jeszcze nie jeden szczyt bym zdobył
gdyby, gdyby nie wybory![1]