Błądzisz gdzieś po oceanie
Mój błękitny kapitanie
Lecz gdy statek w porcie stanie
Drzwi otwarte u mnie masz
Tu czekają cię tysiące
Pocałunków tak gorących
Jak podzwrotnikowe słońce
Które ci opala twarz
A kiedy ruszasz z portu mój kochany
Zostaje sama żona marynarza
Okna biją bryzgi słonej piany
A mewa smutny okrzyk mój powtarza
Dogoni cię ten głos przez oceany[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |