W trzydziestym dziewiątym wojna się zaczęła,
Dnia pierwszego września godzina wybiła.
Od zachodu słońca armaty strzelają,
Ponad naszą Polską kule się sypają.
Oj, sypią się kule, biją samoloty,
A ludzie od strachu opuszczają chaty.
Zalecieli aże do miasteczka Skały,
By ich nie dosięgły karabinów strzały.
Niedługo siedzieli, bo Skała się pali,
Musieli uciekać pod Sandomierz, dalej.
Tam, pod Sandomierzem, wszyscy zapłakali,
Że Polskę kochaną Niemcy już zabrali.[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 70. |