Jeśli przyjąć, że w stworzeniach
Białko źródła jest istnienia
To ja wierzę, bo mój umysł nie zna granic
I hierarchia mi się zgadza:
Najpierw białko, potem władza
Potem sąd i długo, długo nic.
Byle draka, byle heca
To jest coś, co mnie podnieca:
Jeszcze jeden wyrok dzisiaj, choć poranek...
Spójrzmy prawdzie prosto w oczy
Nikt nam w sądzie nie podskoczy
Nawet białko, a tym bardziej ON!
My jesteśmy (bądźmy ściśli!)
Mądrzy, prawi, niezawiśli
My jesteśmy sprawiedliwy Sąd!
O czym pieprzy, z czyją zgodą
Ten Geremek z rudą brodą
O rzekomej jakiejś władzy danej sądom?
Niech nie zwodzą was te kitle
To nie sędzie, ale hycle!
A jak hycle, to do budy, won!
Proszę, proszę, świat się wali
Pan mecenas głos wydalił.
Nas poucza, a jak toto się prowadzi!?
W alimentach cwaniak tonie!
Wie, bo płacę jego żonie
Na kurację wysłać go do Chin!
My jesteśmy (bądźmy ściśli!)
Mądrzy, prawi, niezawiśli
My jesteśmy sprawiedliwy Sąd!
Mają czelność strzępić japę
Tyle lat dostając „w łapę”
Chociaż czytać jeden z drugim nie potrafi
Poprzestały te psubraty
na etapie „Naszej szkapy”
Chluba czasów i „znaczących sił”.
Ktoś nam chyba, matko święta
Chce tu rżnąć inteligenta
On ma dyplom, my praktykę, a to jedno!
Panie sędzio, co to zmieni?
Ochrzcił się jak się ożenił!
To heretyk i moralne dno!
My jesteśmy (bądźmy ściśli!)
Mądrzy, prawi, niezawiśli
My jesteśmy sprawiedliwy Sąd!
Taki sąd to koniec świata:
Jeden cieć i psychopata
Jeśli wierzyć w mądrość, prawość tych kreatur
Trudno mi się oprzeć myśli
Czemu jeszcze nie zawiśli?
Czyżby się nie ostał nawet sznur?
Tu się wniosek w całość spaja:
Gdzie jest białko, tam są jaja!
Wniosek drugi demaskuje zły obyczaj:
Że Temida w naszym kraju
Widać lekkich obyczajów
Jeśli daje takim jak ci dwaj!
My jesteśmy (bądźmy ściśli!)
Mądrzy, prawi, niezawiśli
My jesteśmy sprawiedliwy Sąd![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |