Na kształt rozpostartego sinych gór łańcucha,
Od wieków leży ciało spętane olbrzyma;
Legł – z bólu się nie miota, z gniewu się nie zżyma,
Z lwiej piersi w niebo krzykiem wielkim nie wybucha!
Członki mu bezlitosna chłoszcze zawierucha
I przemoc go w kajdanach na uwięzi trzyma,
Lecz olbrzym, z rozwartymi boleśnie oczyma,
Cierpi, napiąwszy w sobie moc niezłomną ducha.
Obsiadły go i trzewia targają mu sępy,
Aż im z dziobów krew czarna soplami ocieka;
Kraczą nad nim i w twarz mu wzrok wbijają tępy...
A jemu w męce nawet nie zadrga powieka,
Bo nieśmiertelny tytan, choć szarpany w strzępy,
Zna swoją nieśmiertelność – wierzy w nią i... czeka![1]