Burą nocą, późną nocą
raz górnicy młodzi szli.
Gdzie idziecie tak ochoczo,
jeszcze nie zajaśniał świt,
jeszcze przecież księżyc stoi
wśród obłoków białych pian,
przodownicy mili moi,
przodownicy twardych ścian.
Nasze brygady będą pierwsze,
koledzy, uśmiech na twarz.
/W górniczą młodość, w górnicze szczęście
koledzy, naprzód – marsz!/bis
Odejdź, odejdź, nocko bura,
czemu sypiesz śniegiem w twarz,
my idziemy jak wichura
w kraj węglowy, piękny, nasz.
Nie będziemy czekać świtu
i nim gwiazd pogaśnie sto,
my piorunem dynamitu
dobędziemy tysiąc ton.
Nasze brygady...
Białą smugą błyska w mroku
na wrębiarce czujna dłoń.
Roziskrzona kropla potu
oszroniła młodą skroń.
Uderz, uderz złota iskro,
złota iskro – skały krusz.
Transportery pędzą w przyszłość,
sto węglowych, hucznych burz.
Nasze brygady...
Płynie wielka rzeka węgla
do zziębniętych wsi i miast.
Będą dziwić się dziewczęta,
jakie krzepkie chwaty z nas.
Patrz, ojczyzno ukochana,
jak czerwienią błyska świt,
jak w węglowych czarnych ścianach
budujemy ciebie my.
Nasze brygady...[1]