Księża głoszą Boską chwałę
Taternicy wielbią skałę
Skałę twardą granitową
Która wieńczy strome granie
Gdzie się kończy lub zaczyna
Taterników wspominanie
Hyrnie trzeba życiu sprostać
By tatrzańskim świętym zostać
Zaczęło się od Bachledy
Tego Klimka co był królem
Sławna zerwa Kościelowa
Świerz Mieczysław spadł ze ściany
Była w Tatrach wielka cisza
Wiatr na grani się kołysał...
Księża głoszą...
Wiatry wieją deszcze leją
Ostrą siąpią siklawicą
Ludzie giną za koleją
Śmierć porywa ich zdradziecka
Z Tatr jest prosta perć do nieba
Czy tak trzeba, czy nie trzeba.
Księża głoszą...
Smutny cmentarz symboliczny
Gdzie nazwiska są tych licznych
Co zerwali się ze ściany
I na płycie granitowej
Każdy z nich jest tu nazwany
I ma pomnik swój prawdziwy
Księża głoszą boską chwałę
Taternicy wielbią skałę
Skałę twardą granitową
Której nie rozbijesz głową
Ale stracisz życie młode
Świat poniesie wielką szkodę
Matka łzami oczy zrosi
Lecz lud świętym Cię ogłosi
Ach te wiersze żałościwe
I te rymy nieporadne
Lot urwanej liny w skale
Nie opisze pióro żadne
Nie napisze, nie nakreśli
Głos modlitwy cicho szepce
A miejże ich w swej opiece
Wiekuiście, Synu Cieśli...
Księża głoszą Boską chwałę
Taternicy wielbią skałę
Skałę twardą granitową
Która wieńczy strome granie
Gdzie się kończy lub zaczyna
Taterników wspominanie[1]