Cisza już zaległa w więziennym budynku,
Pan naczelnik woła: „na hipisz(1) w ordynku!”
Oj, da, dana, dana, da.
Co, rewizje robić? To nie carskie czasy!
Już was tutaj nie ma, burżujskie fagasy!
Oj, da, dana, dana, da.
– Cóż to za brewerie? – Pan naczelnik krzyczy,
– My dla takich mamy karcer i to byczy.
Oj, da, dana, dana, da.
Więc też ich powlokła dozorców ferajna,
Wrzask na korytarzach, awantura fajna.
Oj, da, dana, dana, da.
Wnet całe więzienie na nogi powstało: –
Nie bić politycznych! – Echem się ozwało.
Oj, da, dana, dana, da.
Raduje się dusza i serce nam skacze,
Jak się z całej siły we drzwi cel kołacze.
Oj, da, dana, dana, da.
Już śmietniczka, szczotka, stół, stołek rozbity.
Na „Serbii” też we drzwi rąbania kobity.
Oj, da, dana, dana, da.
Hej bunt na Pawiaku! – Pan naczelnik dzwoni.
Wnet pędzi na pomoc komendant, sto koni.
Oj, da, dana, dana, da.
Jadą policjantów pełne samochody,
Na pomoc wezwali sikawki do wody(2).
Oj, da, dana, dana, da.
Alarm w ministerium od „sprawiedliwości” –
Bolszewickie bunty! Połamać im kości!
Oj, da, dana, dana, da.
Zlecieli się radcy, śpią już bolszewiki,
Tylko policjanci wyprawiają krzyki.
Oj, da, dana, dana, da.
W celi u starosty(3) nocne pertraktacje,
Wypuścili chłopców z karców na kolację.
Oj, da, dana, dana, da.[1]
(1) hipisz – w gwarze więziennej jest to niespodziewana rewizja w celi.
(2) podczas opisanego zajścia policja przez okna zalewała cele więźniów politycznych strumieniami wody ze strażackich sikawek.
(3) „starosta” – przedstawiciel więźniów politycznych wobec administracji. W latach późniejszych nie uznawany przez władze więzienne.