Odrzuciwszy smętność ziemskich kajdanów
tańczę w niebiosach na skrzydeł srebrnych radości
wspiąłem się się ku słońcu
w nieokrzesaną wesołość chmur przedzielonych światłem
i oddawałem się tysiącom rzeczy o których nikt nawet nie śnił
w pętlach, wzlotach i wstęgach
i ciszą umysłu niesiony
przemierzałem nieskalaną świętość przestrzeni
uniosłem dłoń moją
i dotknąłem oblicza Boga!
Bóg chciał stało się
choć żal serce rwie
to On nadał kurs Wam do nieba
pewnie nie chciał być sam
potrzebował Was tam
tylko czemu już dziś powiedz nam?
nad zachmurzonym niebem
szukamy ptaków
powracających do gniazd
oddajmy Bogu w ręce
tę czarną wstęgę
nie chce jej Panie nikt z nas
lecz dziś, nie smućmy się
nie mówmy „żegnaj” lecz „do widzenia”
my też, będziemy tam
zabrałeś ich więc zabierz i nas
wzbić się do gwiazd
tańczyć wśród chmur
umierać by znów się narodzić
będziemy tu trwać
pytamy dziś Was
dlaczego musicie odchodzić?
nad zachmurzonym niebem
wciąż szukam ptaków
chcących powrócić do gniazd
oddajmy Bogu w ręce
tę czarną wstęgę
nie chce jej Panie nikt z nas.
lecz dziś, nie smućmy się
nie mówmy „żegnaj” lecz „do miłego”
my też, będziemy tam
u nieba bram
gdy przyjdzie nasz czas
aeroplan, najpiękniejszy ptak biały
leci w otchłań ponad chmur szarzyznę
ma skrzydła jak szarańcza
jest jak orzeł śmiały
a oczy ma i serce…
mężczyzny.[2]
1. |
|
2. |
http://ichtroje.pl/ |