Ten jegomość tu przyjechał w interesach
Cóż za niefart! Ech, kochani! Cóż za niefart!
Gdy pieniądze miał pakować do walizki w mieszki
Namierzyły go miejscowe rzezimieszki
Ze szwajcarskiego banku gdy wychodził
Szedł za nim drab, co się go zabić zgodził
I gdy jegomość ręce umyć, wszedł do miejskiej toalety
Drab go zaszedł od tyłu i zabił go niestety...
Po czym drab po trupie przeszedł, celu bardzo bliski
I już miał włochatą łapą sięgnąć do walizki...
Gdy nagle trup przemówił głosem bardzo niskim
Tak niskim, że niżej nie można raczej zejść:
Nie ruszaj chamie tej walizki!
Jeśli ją ruszysz, chamie, zagryzie cię mój pies!
Rozumiesz? Do you speak english? Yes?!
Drab na to: – Yes, yes, yes!
A gdzie jest ten pański pies?
Lecz już nie zdążył jegomość nic rzec
Z ust jego ciurkiem popłynęła krew i zszedł.
Zszedł pod zlew.
A drab pewien, że pies to jakiś bluff
Ukradł walizkę, po czym zwyczajnie zbiegł.
Krążyły odtąd wieści po ulicach New Yorku
O drabie, który zabił i ukradł kota w worku
Draba odtąd nikt nie widział, co jest oczywiste
Bo on ukradł kota w worku, czyli psa w walizce.
P.S.
Przepraszam państwa, nie miałam racji
Trup leżał nie pod zlewem, ale w ubikacji
Był cały mokry i zziębnięty
Ale o dziwo! Uśmiechnięty.[1]
1. |
Kabaret Jurki |
2. |