Trojki dwie gonią się,
leci w noc dzwoneczków głos.
W pierwszych saniach jedziesz ty,
a pochodnie sypią skry.
Co gonitwa ta
nam obojgu da?
Ty moich sań śledzisz bieg
i rzucasz serce na śnieg –
żywy kwiat, żywy płomień.
Ja sercu ogrzać się dam
i nie będę już sam,
przyjdziesz do mnie – dobrze wiem.
Trojki skończą swój bieg,
minie zima i śnieg,
wiosna świat zazieleni.
Żyć bez serca tak źle,
dam ci swoje – weź je,
już nie zmieni tego nikt!...
Wokół nas biały śnieg
niby stos czyściutkich kart.
Ktoś napisze może wiersz
o przygodzie naszych serc,
gdy zasypie wiatr
sań podwójny ślad.
Ty moich san siedzisz bieg...[1]