Żagle z kieszeni,
Z wiatrem szybuję, widać Hel.
Bałtyk się mieni,
Wreszcie nie razi widok słonych cen!
Ciemny prąd porywa mnie,
Co to? To Sopot, Hotel Grand.
Żagle z kieszeni,
Żegluj obok nas, gdy Ci forsy brak.
Skajlajt – statek tak się zwie.
To Skajlajt, bryza chłodzi mnie.
Skajlajt, okno w inny świat.
To Skajlajt.
Gdy jesteś goły jak w zoo słoń,
Nim zamkną szkoły, nad Bałtyk goń!
Oooooo! Słony wdzięk!
Oooooo! Słonych cen!
Żagle z kieszeni,
Portfel z anemii skurczył się.
Bałtyk się mieni,
Wreszcie nie razi widok słonych cen.
Słony wiatr w me żagle dmie,
Lecę, nad Szwecję znosi mnie.
Żagle z kieszeni,
Patent jak ze snu, zatem z nami leć!
Skajlajt – statek tak się zwie.
To Skajlajt, bryza chłodzi mnie.
Skajlajt, okno w inny świat.
To Skajlajt.
Gdy jesteś goły jak w zoo słoń,
Nim zamkną szkoły, nad Bałtyk goń!
Oooooo! Słony wdzięk!
Oooooo! Słonych cen!
Dziewczyny w słońcu wkładają brąz,
Jak czekoladki wyglądać chcą.
Oooooo! Słone dni!
Oooooo! Służą Ci![1]