Jeden krok, jedne gest.
Znika coś, już za mną jest,
wolę milczeć, bo
Słów się wyrywa sto
Na nic już.
Jak tu odejść jak po co, gdzie,
Może będzie źle.
Nieładnie, nieskładnie,
Ale cóż, cóż.
Przede mną wciąż tyle dni...
To czas, ciągle biegnie czas,
We mnie drży,
snuje złote sny.
Ciągle lśni, porywa nas.
Lecz czemu tak łatwo
Odchodzi przeszłość w dal
Że czasem trochę żal
Uczynić krok...
Czemu przyszłość blisko,
Masz nic i wszystko,
Za rokiem rok bo tak...
Wciąż nowy kwitnie kwiat.
Dla ciebie kwiat,
Który zwiędnie z nowym dniem wiem,
Będzie już z przeszłości snem,
Nieładnie, nieskładnie
Lecz to nic. To nic!
Cokolwiek będzie dziś,
To naprawdę nic. To nic.
To nic. Cokolwiek będzie dziś
To nic. I wolę milczeć, bo
Słów sto. Słów sto.
Z ust się słów wyrywa sto...[1]