Na różanym kwiecie
słowik siadł maleńki,
śpiewa a nikt nie wie,
skąd on wziął piosenki, oj dana.
/Oj dana, oj dana,
oj dana, oj dana,
oj dana, oj dana,
oj dana, oj dana./ bis
A tak śpiewa pięknie,
taki głos uroczy,
że aż serce mięknie,
zbiega łza na oczy, oj dana.
Oj dana, oj dana…
Powiedz, mój słowiczku,
śpiewna ty ptaszyno,
dla kogo twe piosenki
i skąd one płyną, oj dana.
Oj dana, oj dana…
Skąd me piosnki płyną?
nie dziw się ni trocha:
śpiewa zawsze pięknie
ten, kto mocno kocha, oj dana.
Oj dana, oj dana…
Kocham noc majową
w księżyca pozłocie,
gdy nad moją głową
świeci gwiazdek krocie, oj dana.
Oj dana, oj dana…
Kocham krzewy, zdroje
i łąkę kwiecistą,
kocham gniazdo moje
i ziemie ojczystą, oj dana.
Oj dana, oj dana…[1]